Wszechobecność własności intelektualnej nie dość, że nie rozwiązuje starych problemów, to jeszcze tworzy nowe. Dzieje się tak dlatego, że dostajemy inną własność intelektualną niż ta, której potrzebujemy. W efekcie, ochrona prawna, którą jej przyznajemy (patenty, prawo autorskie, itp.) nie spełnia swojej podstawowej roli – nie chroni mniejszych wynalazców przed wielkimi korporacjami, ani nie zachęca do działalności twórczej.
Czy jest jakiś sposób wyjścia z tej pułapki? Jak firmy mogą zarobić na bardziej otwartym podejściu do swojej własności intelektualnej? Kiedy szerokie udostępnianie jest korzystniejsze niż patentowanie i pozywanie? Dlaczego świat własności intelektualnej stał się areną wyścigu zbrojeń – bardzo podobnego do tego, który znamy z czasów zimnej wojny? Na czym polega podejście, które nazywane „ukierunkowaną dyfuzją”?
Na te pytania odpowiada dr Bartłomiej Biga z Katedry Polityk Publicznych w swojej najnowszej książce: „Economic of Intellectual Property and Openness: Tragedy of Intangible Abundance („Ekonomia Własności Intelektualnej i Otwartości: Tragedia Niematerialnej Obfitości”), którą opublikowało wydawnictwo Routledge.
Więcej informacji na stronie https://bartlomiejbiga.pl/tragedia